Ja jako pacjent jestem beznadziejna. Przeziębiona (?) jestem paskudnie, uczucie "guli" w gardle, katar i samopoczucie przeokropne. Nie wspomnę o pulsoksymetrze co to sobie mimochodem na palucha nałożyłam ... Saturacja 92 i tachykardia koło 110. No nie powalające wyniki ;) Nawet się osłuchałam ale musiałam zaprzestać oddychać głęboko bo bym padła ;) To wszystko a nie umiem zmobilizować się do wychodzenia z domu w zapiętej kurtce. A zmuszenie się do "higienicznego" trybu życia? No nie umiem do potęgi. Może nie palię i nie nadużywam alkoholu ale jem niezdrowo, nieregularnie, ruszam się od święta, więc wyjście do szatni na 4 piętro to męka. Wstyd.
W temacie - myjąc dziś Synkowi zęby powiedziałam: "Stasiu, jestem bardzo dumna, masz śliczne, zdrowe ząbki" na co pierworodny odpowiedział: "czyli już nie muszę myć ząbków, tak?" ;)
W pracy stagnacja. Nic do przodu nic do tyłu. I tak z dnia na dzień, tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc tak samo. Dla niektórych (tych co na "moim etapie" byli w stosunku do mnie o lata świetlne do przodu) znaczy to tyle że idę "za wolno", ale ja jestem zadowolona. Ambicji może we mnie brak, ale odpowiada mi to jak jest i nie mam zamiaru przepraszać za ten stan rzeczy :D
Żadnych "pracowych" ciekawostek nie mam.
Aha, jeszcze w kwestii LEP/LEK - tym za których trzymałam kciuki się poszczęściło! Jupi! :)
Jak byście tu kiedyś trafili- GRATULACJE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz