Ostatnimi czasy w pracy mi idzie tak na 50%, zwłaszcza przy znieczulaniach przewodowych - no kurcze, zaczynam być mistrzem "nieadekwatnego zakresu znieczulania" ;) Niby wszystko jest jak być powinno, warunki "dobrego" znieczulenia spełnione a tu dupa - no i wtedy zawsze sobie myślę poetycko: co ja tu kurwa robię? :D Na szczęście przesadzam pisząc o skuteczności 50% bo tyczy to max. 20% ale jednak jest to o dobre 19% za dużo. Jednym słowem - czynnik ludzki (w sensie JA) działa na moją niekorzyść :)
Szkolę się też w papierologii, zaczynam być w tym niezła, ale do biegłości to jeszcze mam daleko - no, 5,5 roku rezydentury i będę mistrzem. Howk!
Zupełnie w innym temacie - zakochałam się w orbitreku (tak, najwyższa pora znów wziąć się za siebie, a te moje steppery to o dupę rozbić - tak bolą mnie po nich kolana i plecy że niech mnie w rzeczoną dupę pocałują, współpracy między nami nie będzie!) i kupiłabym go, ale cena mnie
Papierologia rzecz święta :]
OdpowiedzUsuńOrbitreka można dorwać na siłowni. Zimą. Teraz jest idealna pora na bieganie! Raz, że zdrowo, dwa, że po powrocie do domu czuję się mega szczęśliwa (no może w trakcie wchodzenia po schodach na 3cie piętro przysięgam sobie, że never ever nie będę się na to porywać:P), a trzy, że jest to totalnie za free! 2in1 - przyjemność i oszczędność za jednym zamachem :)))
OdpowiedzUsuń