Humoru dobrego (z serii tych do pozazdroszczenia) dzień kolejny. Nie dałam się dziś wyprowadzić z równowagi, uśmiech gościł na twarzy mej - ogólnole rzecz biorąc zen.
Praca chwilowo spadła z pudła i nie mam siły się zająć nauką. Co się odwlecze to nie uciecze. Porobiłam dziś w pracy sporo ciekawych rzeczy, nawet mniej "porobiłam" a więcej "poobserwowałam", ale to było super. W roli obsewatora jest mi dobrze. Jedno co nie wyszło to za to nie wyszło na całej linii, pojawiła się krew gdzie krwi być nie powinno, sprzęt oddałam, specjalista go przejął i wykonał co ja usiłowałam zrobić wcześniej - bez drgnięcia powieki. Gdyby miał kieszeń to chowając w nią rękę też zrobiłby z zamkniętymi oczami co ja starałam się zrobić niby w pełni sił a jednak nieudolnie ;) Pacjent przeżył, bez uszczerbku na zdrowiu. No a ja uwielbiam patrzeć na niektórych ze specjalistów jak działają. Imponuje mi ta pewność, ten spokój i ta fachowość.
Uskuteczniam też księgowość w wymiarze mini (tzn. staram się ogarnąć to, co normalni ludzie zlecają księgowym ;)). Idzie mi chyba nieźle, na razie w teorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz