środa, 16 września 2015

... gdy przychodzi czas żeby wybrać specjalizację ...

Liceum (lub odpowiednio później) - do głowy wpada myśl żeby iść na medycynę. Sama medycyna jest celem i jak się już dostanie to prawie można poczuć się lekarzem. Szybko to poczucie jest zabierane. Celem staje się skończenie studiów. Docieramy i do tego etapu. Staż. Piękny czas dający możliwość zobaczenia mocno podretuszowanej rzeczywistości: wszyscy nas lubią (tia, nie stanowimy konkurencji, wykonujemy czynności, których inni robić nie mają ochoty), chcą nas nauczyć, pokazać - nie uczestniczymy w waśniach, gdy się ma potrzebę to nawet nieoficjalnie raz na czas można do pracy nie przyjść, z założenia w okresie okołoświątecznym mamy raczej luz.
No i potem jeb! Wybrana specjalizacja - oby okazała się tak super jak się wydawała.
I teraz z własnych doświadczeń, przemyśleń i obserwacji najbliższych:

Anestezjologia: super, gdy jesteśmy pewni że to to i nie mamy alternatyw. 90% nudy, 10% adrenaliny. Ciągłe utarczki z zabiegowcami. Masa papierów (wypełnia się je przez praktycznie cały zabieg), masa zebranych wywiadów (uwielbiane przez wszystkich premedykacje) i kolejne papierki do wypełnienia. Na starość bez dobrych perspektyw chyba że kogoś kręci dyżurowanie do osiemdziesiątki ;) Ze znalezieniem pracy wbrew pozorom niełatwo, ale wszystko zależy od desperacji w poszukiwaniu, można też mieć szczęście w życiu i trafić na super miejsce pracy. Jeśli już robić, to najlepiej w powiatowym szpitalu no i koniecznie wypytać osoby pracujące na danym oddziale - zwłaszcza rezydentów - czy polecają to miejsce specjalizacyjne, bo można wdepnąć ;)

Pediatria: super jak się lubi dzieci i jest się w stanie opanować chęć potrząśnięcia niektórymi rodzicami. Raczej praca spokojna, w niezłej atmosferze. Dobre perspektywy na starość, duża łatwość w znalezieniu pracy, cała masa POZ poszukuje pediatrów, nawet takich świeżo "dostanych" ;). Papierów też dużo - cała medycyna stała się już papierologią.

Radiologia: rewelacja, ale powoli staje się ciężko osiągalną specjalizacją. Perspektywy na starość niesamowite. Znalezienie pracy łatwe. Papierów mało, w wielu miejscach prężnie działa instytucja sekretarki medycznej i dyktafonu. Wbrew pozorom kontakt z pacjentem jest (USG!) i rozmowa jest dużo mniej zformalizowana i schematyczna - można pogadać o dupie Maryni, zebrać wywiad, opowiadać kawały - totalnie obojętne, bo badanie sobie trwa, a rozmowy nigdzie nie trzeba spisywać ;) Adrenaliny trochę mniej, ale niech mnie ktoś przekona, że trauma scan czy tk z dużą świeżo wykrytą patologią nie dostarcza emocji. No i ta duża doza bycia detektywem. I nowinki techniczne -nie ma co, cudowna specjalizacja.

Interna z podspecjalizacją lub bez: mi się nie podoba, więc ciężko żebym była obiektywna, ale jednak spróbuję. Pacjenci raczej trudni, papierów dużo, ale porównywalnie z innymi (poza może radiologią, patomorfologią, medycyną sądową). Pracę w POZ znajdzie się w sekundę, dobra perspektywa na starość. Modyfikowanie leczenia wymaga cierpliwości i często efekty nie są natychmiastowe, ale też można pobawić sie w detektywa, powiązać objaw z objawem, dodać jakieś badanko obrazowe, laboratoryjne i wykryć chorobę. Można zainwestować w jakiś wypasiony elektroniczny stetoskop ;)

Chirurgia: bardzo ciekawa, nawet zza parawanu - no ale to może właśnie dlatego, że nie muszę przestępować z nogi na nogę przy pięciogodzinnym zabiegu... Papierów obiektywnie mniej, zwłaszcza, że na większości oddziałów które znam to stażyści odwalają większość papierologii. Perspektywy na starość dobre, nawet bardzo jeśli tylko wyrobi się renomę :) Nawet młodzi specjaliści jak są dobrzy to zarabiają prywatnie całkiem całkiem. Wszystko zależy od miejsca specjalizacji. Świetnie znaleźć swoją niszę.

No i kurcze zawsze jak tak sobie pomyślę, popiszę to poza tym że ją uwielbiam to zastanawiam się co we mnie wstąpiło że wybrałam to co robię.

8 komentarzy:

  1. A ja ciągle robię liste plusów i minusów anestezjo vs. radiologia...szału mozna dostać. Dziekuję za ten wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyny rocznik, ktory moze przebierać w specjalizacjach, a ja nie wiem co wybrac, co za żal. Trzymaj kciuki w sobote o 11, bo o pkt wszystko sie rozbija!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam tak samo :( chociaż kusi ta anestezja bardzo z jednej str...a z drugiej troche się obawiam czy dam radę później ciągle w takim stresie, napięciu, pod presją czasu/chirurga/świadomości, że od mojej szybkiej i prawidłowej reakcji (choćbym nie wiem jak padała na twarz ze zmęczenia)zależy czyjeś życie...ehhh powodzenia sobie i Wam dziś życze, a Gospodyni dziękujemy za wsparcie ;) pozdr :)

      Usuń
    2. Co to jest presja chirurga?

      Usuń
  3. Życzę w takim razie, żebyście podjęli dobre decyzje :) No i trxymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Prestiżowość"

    Powtarzali nam na studiach, że na każdej specjalizacji można zarobić dobrze, trzeba tylko być dobrym w tym co się robi.

    Starczyłoby mi pkt bez problemu na ginekologie i położnictwo, anestezję. Mam za mało na dermatologię, radiologię i okulistykę. Nie chcę interny, pediatrii, żadnej zabiegówki.

    Czym mam kierować się przy wyborze? Jest dużo miejsc na ginexy, może już tyle nigdy nie być. Może zbagatelizować fakt, że zawsze mi słabo jak patrzę na krocze rodzącej, mam uczucie, że zaraz zemdleje stojąc nieruchomo dłużej niż 5 min przy zszywaniu macicy po cesarce. Brać ginexy, bo mam tyle pkt i są prestiżowe? Choć wiem, że będę się na nich męczyć, a potem może się "wyrobię"?

    To samo anestezja. Kasiasta, prestiżowa. Tylko jak mam nakłuć promieniową (bo wiem, ze nie umiem) to nie słuszę nic poza własnym łomotającym sercem. Umierałabym przy każdym podpajęczynówkowym czy ZO. Przy wkłuciu centralnym. Po prostu pot na plecach, ręce drżą. Nie widzę się w tym kompletnie. Ale moze bym się wyrobiła, może na 1 roku daliby mi taryfę ulgową, opatrzyłabym się i jakoś by to było?

    Całe studia nie wiedziałam na co mam iść, podobało mi się wszystko po trochu, ale za plecami starszego kolegi, lekarza z PWZ. Samej nie jest już tak kolorowo.

    Zastanawialiście się, czemu najlepsi (z najwyższymi wynikami) wybierają względnie lekkie specki, podczas gdy tłoki muszą robić internę, czyli zajmować się tymi bardziej chorymi pacjentami, ogarnia ć ich wieloaspektowo?

    A może całe to doświadczenie i obycie/ zadowolenie z zawodu przychodzi z czasem?

    Do końca wyboru 2 dni :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście (ale to tylko moja opinia) uważam, że jeżeli już trraz czujesz, że to może być nie to, to lepiej wybrać coś innego... U mnie pierwszy rok rzczywiście był w 100% taryfą ulgową, byłam w 100% przekonana że robię jedyną rzecz jaka mi się podoba, a i tak dobrych kilka razy myślałam o rzuceniu tym wszystkim... Ginekologia może i jest prestiżowa, ale roboty jest bardzo dużo (bardzo dobre zarobki ale kosztem czasu wolnego) i od krocza, macicy i tak dalej to nie uciekniesz ;) Anestezjologii. nie określiłabym prestiżową. Jak piszesz: każda specjalizacja może dać dobre zarobki, ale większość dopiero po dłuższym czasie (zrobienie specjalizacji + jeszcze trochę czasu, co w sumie daje lat pewnie koło 10), tu wyjątkiem pewnie jest radiologia (np. Prywatne USG), kardiologia (np. prywatna poradnia), medycyna ratunkowa (kontraktowe dyżury) i napewno jeszcze kilka innych.
      Obawiam się, że w podjęciu decyzji nikt Ci nie pomoże ;)

      Usuń
    2. No sle i tak powodzenia :)

      Usuń