niedziela, 9 lutego 2014

... magia leczenia ...

Poczułam to pierwszy taz kilka miesięcy temu: przyjeżdża pacjent z (przykład, ale idealnie obrazujący o czym mowa) napadowym migotaniem przedsionków. Jasne, EKG, badania, KIG plus leczenie farmakologiczne. Próba Valsalvy i masaż zatoki - no uczyli o tym, ale fajniej jest poczarować coś z lekami. A właśnie że nie! Magią są podstawowe czynności które leczą - dobrych kilku pacjentów umiarowiłam masażem zatoki i za każdym razem nie mogę uwierzyć jak niesamowicie to działa! No i ta duma - prawie jak bym zrobiła coś niemożliwego. Bo ból w klatce piersiowej u pani co to ma 150 na liczniku ustępuje magicznie gdy po masażu pojawia się p i serduszko zwalnia do zaprogramowanego przez naturę 70. Zawsze uwierzyć nie mogę że to tak w chwil kilka się da. Bez nowoczesności, tak jak leczono pewnie wieki temu :)
Mało jest takich "magicznych" czynności o natychmiastowej skuteczności, ale są :) Dyżury w innym miejscu dały mi dużo, czasem sama nie wiem jak dużo, ale już dobrych kilka razy byłam zaskoczona tym że umiem, że dałam radę, że wiem jak ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz