czwartek, 6 lutego 2014

... jak przetrwać dyżury ...

Złe samopoczucie mnie dopada gdy mi idzie pod górę, gdy popełniam głupie błędy, gdy czuję, że nie daję z siebie wszystkiego... Nasila się to zdołowanie gdy zrobię coś zupełnie źle, nie wiedzieć dlaczego gorzej niż zawsze, gorzej niż kiedykolwiek. Wstydzę się wyedy sama za siebie i pojawiają się myśli, że w tej specjalizacji błędów się nie popełnia, bo  jak się popełnia to znaczy że to nie specjalizacja dla mnie... Że jestem do niczego. Takie depresyjne myślenie spowodowane permanentnym niewyspaniem. Poważnie rozważałam antydepresanty dopóki nie wyspałam się porządnie i nie wypoczęłam przez calutki weekend (pierwszy od ... kilku miesięcy) ;)
Tak, popełniam DURNE błędy, nie wychodzi mi coś co kiedyś wychodziło, nie robię czegoś co miałam i robię coś czego nie miałam - jednym słowem nie jestem ideałem. Ale nikt nie jest.
Jestem na etapie przejściowym - niepewna czy jestem gotowa na pozostawienie dyżurów w innym miejscu za sobą. Czy finansowo damy radę? Czy to pomoże w spokojniejszym funkcjonowaniu? Bardzo bym chciała, bo już nie radzę sobie z brakiem odpoczynku i z ciągłym napięcem. Z ciągłym kursowaniem tam i z powrotem.  I chyba wolałabym się poświęcić jednemu, a nie rozdrabniać się na "tu" i "tam". No ale "u siebie" (tak, w końcu to czuję!) dyżurów nie mam i mieć nie będę dopóki nie stanę się samodzielna - a do tego to jeszcze sporo procedur przede mną, sporo powtórzeń czynności które muszą być dla mnie oczywistością, a nie walką o przetrwanie ;) Czy więc jestem skazana na dyżury "tam"? Na razie tak. I żeby nie było, nie płaczę jak mam tam iść. Lubię to bo personel jest świetny (i fachowo i prywatnie), bo nie ma ograniczeń w diagnostyce, bo można korzystać z konsultacji, bo wiele wiele więcej. Lubię, ale męczy mnie to fizycznie, a w połączeniu z brakiem możliwości odpoczęcia później to i psychicznie... Stąd takie depresyjne stany nie związane z żadnym eFem w ICD10 ;) Jednym słowem: muszę dotrwać do czasu gdy Małżonek zacznie dyżurować kontraktowo  (a że - cicho sza, nie powtarzać, bo będzie że się chwalę! - Małżonek jest bardzo bardzo dobry w tym co robi, to nie mam wątpliwości - będzie zarabiał dobrze) i wtedy ja będę mogła brać tylko tyle dyżurów ile będę musiała. I ani jednego więcej :)
I tak czasy są lepsze niż wtedy gdy w życie wchodzili moi Rodzice - chcąc jesteśmy w stanie się utrzymywać na dobrym poziomie. Tak, dzięki dyżurom, ale za darmo nic w tym świecie nie ma - i dobrze!  Pracując ma się poczucie, że się odpowiada za swoje życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz