niedziela, 19 stycznia 2014

... czy leci z nami lekarz? ...

Czasem nasze umiejętności przydają się też poza szpitalem. Sama "pomagałam" tylko raz (w sensie sytuacji nagłej, bo "porady" polegające na oglądnięciu wyników badań i zaproponowania dalszego postępowania zdarzają się dosyć często - z czystym sumieniem mogę więc ... odsyłać do specjalisty :D) no i adrenalina to aż wtedy chyba ze mnie parowała ;) Nie że byłam przesadnie pewna siebie, to to raczej nie... Ale w miarę wiedziałam co robić, a na sam początek to zadzwoniliśmy po ZRM. Tak, przyznałam się, że jestem lekarzem, ale nie jestem pewna czy mi uwierzono - ba, jestem przekonana że raczej nie uwierzono, zwłaszcza jak przypomnę sobie porozciągany dresik, szalik w kolorowe pasy i rozwiany włos (żeby nie powiedzieć rozczochrany) ;) Dopiero jak przyjechali Ratownicy i powitali mnie miłym "o, pani doktor!" to ludzie wkoło chyba przyjęli ten fakt do wiadomości. Ale czy to ważne? Przede wszystkim z chorym było dobrze, a to najważniejsze - jak później się o Niego dowiadywałam to już był wypisany do domu, więc super.
Taka refleksja mnie naszła co do tych sytuacji gdy potrzebna jest pomoc poza miejscem pracy, bo spotkałam się z kolegą praktykującym w Niemczech. No i trochę jestem zszokowana- bo przyznał co wozi ze sobą jako "zestaw ratunkowy" ;) Były tam rzeczy podstawowe jak rękawiczki, gaziki, plastry, igły, środki odkażające itp. Były też kroplówki, leki (no nie powiem, zestaw prawie jak w naszej  szpitalneh reanimacyjnej walizce), bardziej specjalistyczne plastry, jakieś inne dziwne rzeczy- ok, jeszcze zrozumiałe. Ale ostatnią część zbiorów stanowiło ambu, butla z tlenem (mała), zestaw laryngoskopów, pulsoksymetr, kapnograf i rzeczy tego typu. I jestem w kropce. Bo z jednej strony- fakt faktem, jest przygotowany na wiele ALE czy przypadkiem od ALS nie są ludzie którzy przyjadą na miejsce (ZRM)? Czy lekarz po pracy (jakiej by specjalizacji nie miał) nie powinien skupić się po prostu na BLS i oczekiwaniu na ZRM?

5 komentarzy:

  1. Ja tam całego szpitala wozić w aucie nie zamierzam i ograniczam się tylko do standardowej apteczki, bo raz że nie mam takiego obowiązku i nie muszę, a dwa - szkoda mi miejsca w bagażniku ;)

    Ostatnio miałam sytuację na mieście, gdy jakąś babkę stuknął samochód. Podeszłam, zaopatrzyłam, poczekałam na eskę nie wdając się w zbędne dyskusje z gapiami, bo "co taka mała może, niech do szkoły lepiej idzie" :P Gdy na miejsce przyjechali czerwoni i mój znajomy doktor przywitał mnie słowami "siema pani doktor, co pani dla nas ma" dało się odczuć konsternację oraz mocne zmieszanie wśród biernych widzów ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze wstydem przyznam że od roku staram się skompletować apteczkę na miejsce starej, przeterminowanej u mi nie idzie ;) Ale plan mam: podstawowe rzeczy + 3 ampułkowe leki: Adrenalina, Dexaven i Lignocaina :)
      No to zdarzenie też miałaś pierwsza klasa - no i super że udzieliłaś pierwszej pomocy! :) Nie żartuję, bo mam wrażenie że na studiach jest za mało pierwszej pomocy- powinno być więcej, na każdym roku minimum 2 tygodnie (a może tylko u nas tak nie było? ;))... A ja po roku specjalizacji z umiejętnością pierwszej pomocy jestem na dnie - no, może już nie zakopana głęboko w mule, ale na dnie jak najbardziej ;)

      Usuń
    2. Ja sie ostanio na kurs z pierwszej pomocy zapisałem w izbie lekarskiej. Plan jest następujący: 1,5h teorii + 4,5h fantomy. Chyba będzie to pierwsza a może druga okazja żeby pomasować fantom. Rychło w czas ;]

      Usuń
  2. Czytając naszła mnie taka myśl, że jakby więcej ludzi miało od dziecka wpajane podstawowe zasady pierwszej pomocy, nie trzeba byłoby się wcale wychylać na "czy leci z nami lekarz?". Reszta - zostawmy jednak ZRM, chętnie i z pełnym profesjonalizmem, w godzinach pracy wykonają co trzeba :) Czasem trzeba odpoczywać, Pani Doktor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno Cię nie było - ale jak poczytałam co u Ciebie to ani trochę się nie dziwię... Dzielna kobieta z Ciebie! Nawet nie wiedziałam co odposać pod Twoim postem, ale tych prawie 40kg to gratuluję! :D
      A co do tego co piszesz: zdecydowanie masz rację! Ludzie boją się pomagać bo boją się że zrobią źle (bo się nie uczyli) - tak też niestety może być, ale jest cała masa przypadków że nawet robić źle jest lepiej niż nie robić nic... BLS powinien być w każdym przedszkolu (tak, owszem bo wtedy dzieci chłoną to z wypiekami na twarzy i może zadzwonią chociaż na 112 jak przyjdzie co do czego?), podstawówce, gimnazjum, liceum, technikum itp. A co do reszty: po przemyśleniach też uważam że trzeba pozostawić "robotę" dla ZRM - przy założeniu że te zespoły są w 100% wykwalifikowane żeby się TYM zająć :)

      Usuń