sobota, 11 maja 2013

... tym razem o pogodzie ...

No jak w tytule - będzie gadanie o pogodzie :) W długi weekend (całe 9 dni +/- wolnego!) było jak dla mnie ok - nie za ciepło, nie za zimno, słońca w sam raz no i deszczu też trochę- nie narzekałam, wierzcie mi. Teraz też nie narzekam, bo w piątek sadziliśmy kwiatki w ogrodzie, więc przez to że pada, natura oszczędziła nam podlewania :) No i wszystko cacy, ale jedno zaprząta mi głowę (nie że mendzę, bo jak wcześniej napisałam to mi akurat to wisi) a mianowicie: dlaczego jak zbliża weekend to pogoda się delikatnie mówiąc pierdoli? No bo psuciem to nazwać tego się nie da ;)
Burz fanką jestem wielką - naprawdę - ale takiego szaro-buro-bylejakiego deszczu z analogiczną aurą to nie lubię. Na równi z welkimi upałami - bo jak się zaczną to gwarantuję, że będę się tu żaliła ;)
Dziś więcej nie będzie bo i nie bardzo jest o czym pisać. Oczywiście Staszko to jest człowiek-anegdota i mogłabym spisywać tu Jego mądrości (spójrz, tym kwiatuszkom trzeba dać więcej wody bo zmarną! - zmarnieją Synku? - nie, zmarną i pójdą do nieba!), ale chyba nie czuję potrzeby- jak bym czuła, to musiałabym chyba bez przerwy siedzieć w internecie i spisywać co ten mój Skarb powiedział ;) Raczej wolę pisać o bzdurach, ot co!

6 komentarzy:

  1. "dlaczego jak zbliża weekend to pogoda się delikatnie mówiąc pierdoli?"
    W piątek wieczorem zaczął padać dać. Wszyscy stwierdzi zgodnie: Weekend się zaczął!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, nie dziwi mnie to ani troszkę :) I w Twojej wypowiedzi tkwi prawda - jedna wielka prawda - nie jakieśtam ziarnko prawdy ;)

      Usuń
  2. Jak będzie gorąco - będziemy żalić się razem. Solidarnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już szykujmy się do żalenia - bo upały nadciągają ;)

      Usuń
  3. Dziś w autobusie dokonałam epokowego odkrycia. Okna pootwierane, duszno, ciasno, jak zwykle, i...włączone ogrzewanie! Zamarłam. Jasny gwint, ale po co???

    OdpowiedzUsuń