piątek, 25 stycznia 2013

... jak by się rzekło na studiach ...

... WEEKEND! Radość wielka mnie ogarnęła - już od czwartku czekałam na niego, ale w końcu przyszedł. Co prawda z pracy wróciłam o 18 (ale obiecane mam, że kiedyś będe mogła wyjśc wcześniej), nażarłam się tak że potem przez godzine zdychałam a teraz siedzę i tracę czas w internecie A L E jest weekend!

Wymarzone 2 dni bez budzika nastawionego na 5 - już wszystko mi jest obojetne, nawet to, że jedziemy do rodziny na drugi koniec Polski! Że będę musiała znów jechać autem? No pełen luz. Bo to w końcu nie ja będę musiała auto oczyścić z tego białego gówna. Tym razem wysili się małżonek a ja ani palcem nie kiwnę, zamiast za kierownicę usiądę na tylnej kanapie i całą drogę prześpię. Tak dla odmiany ;)

O robocie nie będzie bo piątkowa noc nie jest czasem na takowe tematy. No dobra, napisze tylko że wszystko idzie jak szło, bez większych wzlotów i upadków. Takie tam plateau.

Radosnam jak skowroneczek :) No a spać zaraz pójdę. I nie obudze się aż do południa - weekend! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz