Z rozrywek to jeździmy na nartach - wszyscy w trójkę i jest to niesamowite! Popołudniami w tygodniu i rankami w weekendy - no i Synek już jeździ jak stary wyga, także duma nas rozpiera.
Nigdy przenigdy nie sądziłam, że wejdę w ten typ niekoleżeńskiego dialogu z chirurgami, jaki miałam okazję obserwować czasami w wykonaniu innych. Ale czas pokazuje, że w niektórych sytuacjach się po prostu nie da inaczej! Gdzieśtam na margines zepchnięte jest dobro pacjenta, chęci kompromisu i zwykłego dogadania się też ne ma - i bynajmniej nie piszę, że wina w tym tylko jest po drugiej stronie... No i niestety chyba wszyscy u mnie w szpitalu mają zaleganie afektu - to i efekty są spodziewane ;)
Tyle na dziś, jak już wyzdrowieję (3 infekcja przerabiana praktycznie jedna po drugiej - dwie z przedszkola, jedna ze szpitala) to postaram się napisać więcej - i może w lepszym tonie.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz