sobota, 18 października 2014
... urlopu czar - czyli jak odpocząć od szpitala ...
Czasami każdy musi naładować akumulatory, chwycić wiatr w żagle i tak dalej. Czyniłam co mogłam na urlopie. Nie ograniczałam się, nie grając cnotki dorównywałam reszczie towarzystwa w zmęczeniu, wypoczęciu i testowaniu smakôw alkoholi (w tym też bezalkoholowych - niektóre okazały się w 100% do powtórzenia) wieczorami oczywiście, gdy młode pokolenie już spokojnie we własnych łóżeczkach spało. I regenerowało siły na dzień kolejny - pełen przygód, odkryć i szczękania zębami z powodu lodowatej wody otoczonej gorącym powietrzem (40 stopni, takież to tu lato). U nas, żeby nie było, kultura też była zachowana - 23/24 w łóżkach, więc młodzież wstająca o 8 rano nie była nam straszna :D Uwielbiam TE konkretnie wakacje. Jest to kwintesencja tego na co się ma ochotę, na co się ma czas i na co czeka się przez kolejny rok. Kwintesencja wakacji. Nie obyło się bez kłótni na śmierć i życie, bez pogryzienia przez setki owadów, drobnych urazów i otarć, bankructwa i innych tym podobnych co to towarzyszą nam na każdych wakacjach - czyli jak pisałam urlop idealny ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz