sobota, 28 czerwca 2014

... wewnętrzne napięcie - nie jestem oazą ...

Nie umiem określić co jest nie tak, czy to wkoło się COŚ dzieje, czy ze mną coś nie jest w porządku, ale ostatnio czuję po kościach że właśnie COŚ jest nie tak. I taka lekko wkurwiona na świat chodzę, dreptam w miejscu i zataczam małe i większe kółeczka z wewnętrzmym przekonaniem, że coś się pierdoli a ja nie wiem co. Wściekła jestem permanentnie. Nie mam ochoty na nic. Nie chce mi się spać i nie chce mi się wstawać. Mogłabym wymieniać sprzeczności godzinami, a nadal byłby to wierzchołek góry lodowej. I tak dalej jak po sznureczku, mój wewnętrzny dysonans kluczy we mnie. Co najgorsze to sama czuję bezsens tego napięcia (no gdybym przynajmniej domyślała się o co chodzi...) a i tak dupa. Pamiętacie taki obrazek (lub jego wariant)?

To nie ja, nie jestem oazą. Już nie. Wyschnęłam, nie wiem czy wrócę ;) No a może to właśnie dzieje się TO, ta prawdziwa transformacja w bezwzględną jędzę? No tak naszą profesję postrzegają inni - ja u swoich dyżurkowych znajomych nie zauważam żeby byli tacy jak to plotki głoszą. Są to fajni, ciepli ludzie z poukładanym życiem prywatnym i zawodowym, mądrzy, uśmiechnięci, cieszący się życiem, z dużym dystansem do siebie. Więc nie wpisują się w obiegową opinię o anestezjologach. To może ja pierwsza, mimo że z mlekiem pod nosem i daleką drogą do bycia specjalistą, będę zmieniała się w tego nieprzyjaznego potwora z syndromem boga? Nie i kropka!
Ano właśnie, teraz pisząc doszłam do tego - w zeszłym roku też to miałam ale w innej formie - syndrom przedurlopowy ;) Może to to? Bo fakt faktem jestem zmęczona pracą mimo że ją uwielbiam. Jestem śpiochem, a wysypiać się raczej nie wysypiam. I to pewnie nakręca spiralkę ;) I pracuję, chwilami tylko chlipię Małżonkowi w słuchawkę (dzwoniąc z auta, zaraz po pracy, obiecując sobie w duchu i Małżonkowi w ucho, że już NIGDY tego czy tamtego nie zrobię, że nie i że nie albo że tak czy inaczej), a tak poza tym to jestem zadowolona ;) To moje chlipanie, zarzekanie się i przejaskrawianie sytuacji to taki folklor :D Ileż to już razy mówiłam że rzucam wszystkim w pierony, w duchu wiedząc że to gówno prawda? Miliony! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz