sobota, 15 czerwca 2013

Zęby. Jak to jest że niektórzy mają własne w wieku 75 lat, a inni protezę jako 25 latkowie? Nie pojmę! Tak jak na pierwszych patrzy się z podziwem - zazwyczaj te zęby są naprawdę w super stanie - to drugich robi się żal. Okropne jest jak przychodzi śliczna dziewczyna, hollywoodzki uśmiech, no i okazuje się że to proteza, a pod nią same korzenie. Taki przykład, bo tak bywa rzadko, ale bywa... Tym byłam w pracy najbardziej zaskoczona - ilością ludzi w wieku +/- 30 lat z protezami. I ja naprawdę nie mówię o pojedynczych implantach, czy niewielkiej koronce czy licówkach! Mówię o protezach!

Warto dbać o zęby i tyle, choćby po to, żeby potem ładnie wyglądać na stole operacyjnym ;) Ale kto wie, może to osoby bez zębów dbają o swoje bezpieczeństwo i dążą do łatwej intubacji? :D

PS: z autopsji wiem, że czasem zęby nie są świetnej jakości (w trzonowcach to mam chyba z tysiąc plomb), ale od tego jest dentysta - regularne wizyty i nawet jak ząb trzeba leczyć to zazwyczaj da się go uratować... Nie ma co czekać aż ząb będzie bolał, bo wtedy są dwie opcje - albo wyda się na niego majątek, albo rwanie...

Heh, no i wyszedł moralizatorski post :D

6 komentarzy:

  1. Anestezjolog na konsultacji przed zabiegiem podziwiał moje uzębienie ;)własne! I głębokie gardło...e, nie, chyba wysokie podniebienie ;)hi, hi, hi
    Popieram post całym sercem, w gabinecie widuję pacjentów z ziejącymi dziurami zamiast zębów. Ludzie, błagam, nie bójcie się dentystów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amen! :) A zębów gratuluję :) Kurcze, ostatnio konsultowałam chłopaka w moim wieku. Bez ani jednego zęba w żuchwie. W szczęce kilka trzymających protezę. Nie pytałam choć ochotę miałam - cóż takiego się stało że takie braki ma... Czasem nie ma się na to wpływu, ale statystycznie 90% braków wynika po prostu z nie dbania i tyle.

      Usuń
  2. Moj dentysta wie, ze sie boje;) Wie ze bez znieczulenia moze mi tylko powiedziec "dzien dobry" a zaraz potem zastrzyk. To taki uraz jeszcze z dziecinstwa, bo ja to jestem z tych czasow kiedy pani dentystka narzedzia gotowala w kotle i wiercila na zywca... wrrrrrrrrrrrrrr...
    Oczywiscie, ze w dzisiejszych czasach pojscie do dentysty to prawie przyjemnosc, ale jak slysze stukanie lub odglos wiercenia to juz wracaja tamte wspomnienia:))) Oczywiscie zdaje sobie sprawe z faktu, ze moj uraz jest psychiczny i zupelnie go lekcewaze, bo do dentysty chodze co 6 miesiecy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja jestem z tych co Ty - bez znieczulenia ani rusz ;) No i też nie z przyjemności a ze Drowego rozsądku chodzę - minimum raz w roku. Jak trzeba to częściej ;)

      Usuń
  3. Oj to prawda z tym dentystą. Ja sę przez jakiś czas zapuściłem i do ruiny doprowadziłem jamę ustną. Kilka miesięcy zajęło mi jej naprawianie - o kosztach nie wspomnę. A można było tego uniknąć poprzez regularne wizyty i naprawianie małych ubytków a nie leczeniem kanałowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie! Ważny jest efekt - czyli wyleczone zęby :D

      Usuń