czwartek, 21 lutego 2013

... stabilizacja ...

Zaiste, wszystko wychodzi ma prostą, mamy swego rodzaju stabilizację! Nie jestem perełeczką, nie mam wrodzonego talentu, predyspozycji i całej reszty, ale jakieśtam zalety posiadam. Nieważne że zupełnie nieprzydatne - są, to jest podstawa ;) Umiejętność ich wykorzystania przyjdzie z czasem. Ogólnie od rana mam dobry humor, tym dziwniejsze to, że głowa mnie boli. A nawet nie tyle boli co napierdala - przez mega wielkie N.

Nie wyszło mi dziś nic, nie nauczyłam się niczego nowego, nie zostałam pochwalona ani zmiażdżona krytyką, nie robiłam nic wartego uwagi, a mimo wszstko jest dobrze. Dziś zaczęło się od rannego odśnieżania, bo śnieg był tak kochany, że tylko spoczął by tchu nabrać (na moim samochodzie) i zwykłą miotełką dało się to usunąć. I jak tu nie być optymistą jak odśnieża się 2 minuty zamiast 10? I to w mrozie? Droga do pracy i wschodzące słońce - nawet późniejsze niepowodzenia nie mogły mi już tego dnia zepsuć. No tylko ta senność, ale ponoć jeszcze 30 lat i się przyzwyczaję. A póko co usypiam. Byle do 15:05 jutro- potem wypoczynek.

LEKowiczom życzę szczęścia - wiadomo, na tym egzaminie jest ważne. Wiedza też, ale tego życzyć nie muszę bo już to macie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz