czwartek, 7 stycznia 2016

... porównanie dwóch znieczuleń ...

ZAWSZE może zdarzyć się coś co zaskoczy. Gorzej gdy blokada ruchowa jest, ale czuciowej nie ma. Lepiej gdy pacjent leży po łatwym ukłuciu i macha nóżkami jak sarenka (używamy bupi a nie ropi). I ciśnienie nie spada. I czucie temperatury jest zaburzone tylko lekko. I nie boli ku zdziwieniu mojemu. Wszystko zostało nietknięte, tylko blokada czuciowa (bólowa) jest pełna i idealnie dopasowana do typu zabiegu... Dla mnie ciekawostka. I pacjent zachwycony po zabiegu przesuwa się z łóżka na łóżko ;)

W tę stronę lepiej niż jak u pacjentki pod koniec cięcia zanika już blokada czuciowa... Cięcie nie jakieś masakrycznie długie, raczej nawet z tych krótszych (40 minut), do czasu zszywania otrzewnej cacy, ale od tkanki podskórnej już nie ciągnie, a zaczyna boleć. Niefart, ale na szczęście mamy cudowny lek co to gwarantuje nam anestezję dysocjacyjną ;) Pani więc usypia na 5 minut, zabieg się spokojnie kończy - no i budzi się rozanielona niewiasta co to właśnie biegała w kolorowym tunelu i jej ciało było miękkie jak chmurka. Zadowolona tak, że aż wierzyć się nie chce. Tylko ciężko wytłumaczyć, że dzidziuś naprawdę nie ma niebieskich włosów ;)

 Jak o zaskoczeniach mowa to jeszcze jeden pan, młody, okrąglutki i z aplazją jednej nerki, hipoplazją drugiej. Zabieg duży, ale plan jest taki: zrobimy zewnątrzoponowe (tym razem ropi), szybko chwyci, a w okresie pooperacyjnym lepsza taka analgezja niż inna. Cóż, z.o. chwyta, ale na tyle powoli, że zapada decyzja o poszerzeniu znieczulenia. I tu hocki klocki. Indukcja ze standardowym anestetykiem dożylnym. 160mg - pan otwiera oczy i zaczyna opowiadać (usilnie, nie ma opcji przerwania słowotoku) o kursie tańca. Wkłucie sprawdzone - działa. Plus 100mg i włączamy wlew ciągły. Dowiadujemy się jak poznał żonę. Powoli, bardzo powoli (i okraszone jeszcze większym słowotokiem) usypia. Nimbex w standardowej dawce. Po odpowiednim czasie intubacja. Na etapie obwiązywania rurki pacjent NAGLE otwiera oczy i patrzy mi prosto w oczy. Nie powiem, dosyć przerażające doświadczenie ;) Zużył duuuuuużo leków, ale obudził się w sekundę, bez bólu i w dobrym humorze. Jak tylko został rozintubowany zaczął opowiadać o ... kursie tańca ... i o żonie ;)

6 komentarzy:

  1. Drogich lekow uzywasz kolezanko. Cisatracurium...w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No używamy jakie mamy ;) W sumie opioidy mamy wszystkie do wyboru, zwiotczające praktycznie też, anestetyki też, wziewne sevo + des - więc w sumie nie mogę narzekać... Polska bogaty kraj ;)

      Usuń
  2. Sugammadex i czynniki typu wzrostu Granulocytow tez? Kilogramami idzie Haemoccomopletan?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bridion zdecydowanie nie do każdego znieczulenia, ale jak trzeba to mamy i używamy, fibrynogenu - nie używałam nigdy, na stanie chyba nie mamy, ale z tego co się orientuję to procedura wyglada tak, że w razie konieczności istnieje możliwość pożyczenia z sąsiedniego szpitala ;) Czynniki wzrostu pewnie używają na onkologii - u nas się nie spotkałam. Ogólnie rzecz biorąc na lekach szpital nie oszczędza, ale jasne że jak by się znalazł ktoś hobbystycznie odwiotczający każdego pacjenta Bridionem albo sedujący każdego Dexdorem to zostałby upomniany i więcej by tak nie robił ;) Natomiast jak są wskazania to nie ma problemu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Dexdorem...seduje...do plexus ów. Ale w czasie przyszłym bo to rzuciłem. Szpital nie ma przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  4. Mleko Michaela Jacksona oszczędzasz...widzę. Więcej diso.wiecej

    OdpowiedzUsuń