Prowadzić ośrodek wypoczynkowy w sezonie, poza sezonem wypoczywać zwiedzając świat. Patrzeć jak turyści garściami chwytają wypoczynek, bo już za parę dni wrócą w cztery ściany pracy. Pracować ciężko, ale w spokoju, bez nerwowych ruchów, planów i ciągłego dostosowywania się do czegoś lub kogoś. Garściami czerpać z piękna otaczającego świata.
Żyć w innej epoce, w pięknym dworku, zajmować się wyłącznie konnymi przejażdżkami, spacerami, czytaniem książek i pisaniem listów. Za zmartwienie mieć jedynie czy kapelusz pasuje do sukni.
Kupić stare gospodarstwo z ogromnym ogrodem, własnymi siłami je odrestaurować. Zbierać jabłka, gruszki, śliwki ze starych drzew, robić przetwory na zimę. Hodować swoje kury, króliki, mieć krowę. Z sąsiadami prowadzić handel wymienny - żyć z dala od pogoni za pieniądzem. Wychowywać dzieci na świeżym powietrzu.
... a zamiast tego grafiki Małżonka i moje dopinane ledwo co, przeplatanka "jestem" z "nie ma mnie" i pytania Stasia "a dzisiaj po południu jesteś Ty czy Tatuś?". Ale i tak się da żyć i nie zwariować w tym wszystkim :) Zawsze trzymamy się dawnego postanowienia, że każde z nas może wziąć maksymalnie 7 dyżurów miesięcznie i jakoś udaje się nawet wygospodarować wolne i przedłużone weekendy ;) Są miesiące kiedy trzeba się nagiąć, bo np. ktoś z pracy poszedł na L4, uczy się do egzaminu, są ferie - lub temu podobne. Ale całościowo nie jest źle. Da się :)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz