Jak grom z jasnego nieba spada poczucie odpowiedzialności. Robi się coś a tu nagle dzieje się TO. Pierwszy raz miałam to przy przetaczaniu krwi - niby takie nic, ale myśl czy na 100% sprawdziłam dobrze kazała mi to jeszcze sprawdzić. Tak za pierwszym razem było, potem już spokojniej ;) To samo gdy pierwszy raz sama zlecałam leki, takie już "poważniejsze" niż Paracetamol. Tu nie było sprawdzania czy dobrze zleciłam, ale poczucie odpowiedzialności też gdzieśtam załomotało ;) Nie lubię odpowiedzialności, najbezpieczniej czuję się pod nadzorem :)
No a czas tak leci, że tego nadzoru jest coraz mniej - i z tym też trzeba sobie radzić.
No i jeszcze największa odpowiedzialność - za Stasia. Taki mały plastyczny człowieczek, który całym sobą chłonie wszystko co Go otacza. Niestety też złe wzorce (Mamusiu, państwo x. - sąsiedzi - to buraki, co?), trzeba uważać co się mówi i robi, bo czujne ucho i oko wyłapie wszystko :D
heheh
OdpowiedzUsuńdziecko prawdę zawsze powie :D
Napisałabyś coś nowego, bo równo 7 dni ciszy to stanowczo za długo :D
OdpowiedzUsuń