Kiedyż to minęły te czasy, kiedy wstawanie o 7:05 nazywałam nieprzyzwoitym? Teraz o 7:00 wychodzę do pracy, ale już niedługo, 1,5 miesiąca. Potem będzie jeszcze lepiej, ale nie o tym, nie o tym!
Zdecydowałam się. Będę robiła co mi się podoba, a jak przestanie się podobać to wtedy pomyślę o zmianie na coś lepszego (?). Czas leci, LEP się zbliża - im więcej do roboty tym mniej się chce i tym więcej innych rzeczy robię - czyli jednak nie wszystko się zmienia. No szkoda, bo tu akurat mogłoby na lepsze ;)
?
OdpowiedzUsuń